logo

Historia więzienia w latach 1945–1989

Więzienie mokotowskie po zajęciu Warszawy w 1945 r. przez Armię Sowiecką przeszło w ręce sowieckiego aparatu represji, a następnie późną zimą lub wczesną wiosną 1945 r. w ręce Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego  i stało się Centralnym Więzieniem Nr 1. Zabudowania więzienne specjalnie nie ucierpiały od działań wojennych z wyjątkiem szpitala, w którym spalił się dach. Największy remont dotyczył więc budynku szpitalnego.

            Częścią budynków, tzw. ogólnych zarządzał naczelnik więzienia. Pawilonami śledczymi, w tym: Pawilonem X, Pawilonem XI, a od 1948 r. lub 1949 r. częścią podziemia (suteryn) Pawilonu Ogólnego (Oddział I) kierował szef Departamentu Śledczego. do 1949 r. na drugim piętrze Pawilonu X urzędowali oficerowie śledczy, którzy przesłuchiwali w celach zaadoptowanych do pomieszczeń biurowych. Od 1950 r. lub 1951 r., kiedy dobudowano Pawilon XII i on został przekazany pod kontrolę MBP, dokładnie Departamentu X.

            Aby ułatwić pracę oficerom śledczym, jednocześnie zaradzić mocnemu przeludnieniu Pawilonu X, wybudowano Pawilon Śledczy zwany później przez więźniów „Pałacem Cudów” lub „Pałacem Różańskiego”. Roboty budowlane rozpoczęto 25 maja 1948 r. i trwały do 30 listopada tr. Budowa została wykonana pracą więźniów i została postawiona bez należytych pozwoleń. Pawilon Śledczy na każdym piętrze posiadał karcer, czyli pomieszczenie izolacyjne, służące za celę karną. Początkowo prowadził do niego tylko podziemny tunel z Pawilonu X.

            Karcery takie funkcjonowały także w innych pawilonach. W piwnicach Pawilonu Ogólnego, pod schodami Pawilonu X i po dwa na każdym piętrze Pawilonu XII. W pomieszczeniach tych ludzie stali zazwyczaj dzień, a nawet kilka dni, często w swoich fekaliach. Pomieszczenia te były nieogrzewane i ciemne. Często do nich także wprowadzano więźnia nago i wlewano tam wodę.

            Z metod, jakie stosowali funkcjonariusze śledczy podczas przesłuchań, warto może nadmienić tzw stójkę, zwaną także „Kasprowy” czy „Zakopane” – czyli stanie w celi bez okna w bieliźnie w okresie zimowym oraz konwejer – przesłuchiwanie ciągłe, nawet przez 100 godzin.

            Według praworządności komunistycznej podczas przesłuchań ważne było, by przesłuchujący podpisał osobiście protokół. Często miał to zrobić pierwszy, więc nie widział na dokumencie nazwiska przesłuchującego. Najważniejsze dla oficera śledczego był fakt podpisania dokumentu. Niepodpisanie dokumentu powodowało często tortury i kary na osadzonych. Zdarzało się, że podczas przesłuchania nie protokołowano zeznań podejrzanego. Stąd poprzez zachowane dokumenty ciężko jest ustalić, ile tak naprawdę przesłuchiwano. Z reguły protokołów dokumentujących przesłuchanie jest mniej, niż było przesłuchań. Materiały te nie oddają też metod i sposoby fizycznego i psychicznego wyciągania zeznań od osadzonych.

            Na Mokotowie wykonywano wyroki śmierci przez powieszenie (jeżeli wyrok kary śmierci zasądził Sąd Okręgowy – a więc sąd cywilny) lub poprzez rozstrzelanie (jeżeli wyrok wydał Wojskowy Sąd Rejonowy – a więc sąd wojskowy.  Takie zbrodnie sądowe zostały dokonane m.in. na rtm. Witoldzie Pileckim, ppłk. Antonim Olechnowiczu, mjr. Zygmuncie Szendzielarzu, ppłk, Łukaszu Cieplińskim, czy mjr. Hieronimie Dekutowskim i wielu innych. W przypadku mjr. Bolesława Kontryma ps. „Żmudzin”, gen. Augusta Emila Fieldorfa ps. „Nil” czy ppor. Juliana Czerwiakowskiego ps. „Jerzy Tarnowski” – mimo że byli żołnierzami, sądziły ich sądy powszechne. W tej chwili odkryte zostały 4 domniemane miejsca straceń – przy murze na wprost dawnej łaźni, w kotłowni, za Pawilonem X (przy byłej stolarni, kiedy jeszcze nie było dobudowanego Pawilonu XII) oraz obok Pawilonu X, gdzie miała znajdować się kostnica. Wiemy, że przede wszystkim na Pawilonie Ogólnym znajdowały się tzw. cele śmierci, gdzie przebywali więźniowie po wyrokach skazujących na karę śmierci. W Pawilonie X także jedna z cel spełniała taką funkcję.

            Cele w Pawilonie X były mocno przeludnione, nawet do 10 osób w celi, chociaż najczęściej przebywało tam 4 do 5 osób. Było to spowodowane licznymi aresztowaniami żołnierzy niezłomnych oraz osób cywilnych współpracujących z nimi, ale także ze względu na wykorzystywanie cel do różnego rodzaju kar (karcery, „Kasprowy”, cele izolacyjne) oraz jako pokoje służbowe (pokoje przesłuchań, pokoje dla lekarzy, punkty odbioru podsłuchu itp.). Więźniów po celach rotowano, umieszczano wśród nich także agentów celnych. Niektóre cele posiadały podsłuchy.

            Rytm dnia osadzonego na Rakowieckiej wyglądał następująco: rano pobudka ubieranie się i sprawdzanie cel, śniadanie (chleb z kawą), później obiad (najczęściej zupa nienadająca się do spożycia z głowami ryb, bądź zgniłymi warzywami), kolacja (sama kawa). W międzyczasie przesłuchania bądź oczekiwanie na nie. Wieczorem apel, rozbieranie się i składanie ubrań, które należało złożyć przed celą. Obsługą więźniów zajmowali się niemieccy jeńcy wojenni (zwani kalifaktorami). Oni donosili jedzenie, pełnili funkcję fryzjerów, lekarzy. Niemcy także pakowali na wozy ciała rozstrzelanych.

            Więźniowie komunikowali się poprzez rozmowy przez okno zasłonięte blindami, przez ścianę za pomocą wystukiwanego alfabetu Morse’a czy wybierając wodę z ubikacji (komunikacja między piętrami) i przekazywanie wiadomości rurami kanalizacyjnymi.

            Ucieczka, a następnie audycje radiowe płk. Józefa Światły (zastępcy dyrektora Departamentu X MBP) zapoczątkowała proces przemian w MBP. W grudniu 1954 r. nastąpiła likwidacji resortu, na miejsce którego sformowano Komitet ds. Bezpieczeństwa Publicznego. Rozpoczęły się wówczas posiedzenia powołanych komisji do zbadania przestępstw popełnionych w służbach cywilnych i wojskowych oraz w sądach i prokuraturach. Zainicjowano  nieliczne procesy łamania prawa człowieka podczas zatrzymań i przeprowadzanych przesłuchiwań. Rok 1954 rozpoczął także amnestię i wypuszczanie więźniów politycznych z aresztów. Więzienie przy ul. Rakowieckiej przeszło pod kuratelę Ministerstwa Sprawiedliwości. Pawilon Śledczy stał się wówczas specjalnym aresztem dla funkcjonariuszy byłego Urzędu Bezpieczeństwa. Z czasem został przerobiony na drugi budynek szpitala.

            Właściwie do marca 1968 r. nieliczne są przypadki osadzenia więźniów politycznych na Mokotowie. Zdarzali się jednak oprócz kryminalnych więźniów, także tzw. spekulanci i uciekinierzy złapani na przekraczaniu granicy. W marcu 1965 r. w Pawilonie XII zostają osadzeni Jacek Kuroń i Karol Modzelewski. W tym też czasie, bo 19 marca 1965 r. stracono z wyroku Sądu Wojewódzkiego w Warszawie, Stanisława Wawrzeckiego za przestępstwa gospodarcze (tzw. afera mięsna). O tyle przypadek Wawrzeckiego jest ciekawy, że był to zwykły złodziej i za to dostał karę śmierci, co w systemie demokratycznym byłoby niemożliwe. W 1967 r. został osadzony w Areszcie Śledczym Janusz Szpotański, za satyryczną operę „Cisi i gęgacze”, która była recytowana przez autora wśród znajomych (wtedy jeszcze oficjalnie nieopublikowana).

 Wydarzenia 1968 r. przyniosły falę aresztowań studentów (m.in. Adama Michnika, Antoniego Macierewicza, Henryka Szlajferta czy Barbarę Toruńczyk). Kolejni więźniowie polityczni zostali wyłapani z grupy „Taterników” przemycających publikację Instytutu Literackiego w Paryżu przez Tatry (m.in. Jakub Karpiński, Małgorzata Szpakowska, Maciej Kozłowski, Krzysztof Kelus). Od tego czasu budynki przy ul. Rakowieckiej 37 zostały zapełnione więźniami politycznymi: członkami grupy Ruch (m.in. Stefan Niesiołowski, Andrzej Czuma), ROPCiO i KOR (Leszek Moczulski, Andrzej Czuma, Romuald Szeremietiew, Jacek Kuroń, Piotr Ikonowicz, Krzysztof Wolicki, Czesław Bielecki, Bronisław Geremek, Janusz Onyszkiewicz, Adam Michnik, Zbigniew Bujak, Jan Rulewski). Na Mokotów trafili też działacze „Solidarności” (m.in. Anna Walentynowicz i Andrzej Gwiazda) oraz działacze „Solidarności Walczącej” (m.in. Kornel Morawiecki, Andrzej Kołodziej). Przed stanem wojennym wyludniono część Pawilonu X i XII na potrzeby zatrzymań członków „Solidarności”.

            Wszyscy więźniowie polityczni byli osadzani w Pawilonie X, XI i XII. W tym ostatnim działały jeszcze w latach osiemdziesiątych XX w. pokoje przesłuchań, z których korzystali również oficerowie śledczy Wojskowej Służby Wewnętrznej.

            Oprócz więźniów politycznych ówczesny areszt śledczy przetrzymywał więźniów kryminalnych, ale i szpiegów (m.in. Jerzego Pawłowskiego i Stanisława Dembowskiego). Ostatnim więźniem politycznym, który opuścił dopiero w grudniu 1989 r. Mokotów był Józef Szaniawski, skazany za współpracę z Radiem Wolna Europa.

            Lata sześćdziesiąte i osiemdziesiąte XX w. to także remonty więzienia – z czego najmniej przebudowano Pawilon X i XII. Natomiast najwięcej zmian dokonano w Pawilonie Ogólnym i Pawilonie XI.

Autor: dr Bartosz Kapuściak.