W mokotowskich murach w czasie II wojny światowej Niemcy więzili m.in. prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego i olimpijczyka Janusza Kusocińskiego. Do pracy wezwali polski personel więzienny. Ten w murach Rakowieckiej, zorganizował konspirację.
Gdy 1 września 1939 r. wybuchła II wojna światowa, prezydent Ignacy Mościcki, wydał dekret, na podstawie którego od 2 do 8 września 1939 r. zwolniono wielu więźniów – w tym także tych z mokotowskiego więzienia. Część z nich pod opieką Straży Więziennej przewieziono na wchód Polski.
Po 8 września służba więzienna zdołała wywieźć część archiwów więziennych. Kiedy 28 września 1939 r. Warszawa została zdobyta, Niemcy przejęli także więzienie na Rakowieckiej a wraz z nim pozostałe materiały, księgi więzienne i akta personalne więźniów. Na ich podstawie odnaleźli zwolnionych więźniów i ponownie ich osadzili. Już w październiku 1939 r. władze niemieckie utworzyły Generalne Gubernatorstwo, jednostkę administracyjno-terytorialną, która objęła ziemie zajęte przez wojska niemieckie i niewcielone do III Rzeszy. W Generalnym Gubernatorstwie znalazła się Warszawa a z nią więzienie na Rakowieckiej.
Więzienie w Mokotowie podlegało pod Kriminalpolizei czyli Kripo – niemiecką policję kryminalną. W dalszym ciągu było więzieniem karnym dla więźniów różnej narodowości. Pełniło też funkcję więzienia pomocniczego Gestapo na Pawiaku. Po wrześniu 1939 r. przetrzymywano tu więźniów politycznych: prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego czy grupę polskich oficerów przywiezionych z niemieckiego oflagu VII A – Murnau. W marcu 1940 r. osadzono w mokotowskim więzieniu, wybitego sportowca, olimpijczyka – Janusza Kusocińskiego.
Na Rakowieckiej czasowo przetrzymywani byli także osadzeni z innych więzień. Od przełomu wiosny 1940 r. więzienie było przeludnione. Więźniowie byli niedożywieni, szerzyły się choroby takie jak gruźlica płuc czy dur plamisty.
Służbę w więzieniu pełniło w okresie okupacji około 140 strażników. Niemieckie władze z powodu braku kadry wezwały do pracy polski personel więzienny. Za niepodporządkowanie się groziły surowe kary, w tym nawet kara śmierci. W październiku 1939 r. naczelnikiem więzienia został Władysław Ficke, który kierował nim niemal przez cały okres 20-lecia międzywojennego. Rzeczywistą władzę w więzieniu sprawowali jednak Niemcy: Langebartels – radca i dyrektor więzienia, Kirchner – jego zastępca, inspektor sądowy oraz Hieynagier administrator więzienia.
Polski personel mokotowskiego więzienia zaangażował się w więzienną konspirację. Konspiratorzy zajmowali się na przykład rozpowszechnianiem bibuły, pomocą w organizowaniu ucieczek osadzonych z więzienia, dostarczaniem pożywienia albo grypsów. W celu ochrony funkcjonariuszy przed dekonspiracją przenoszono ich do innych więzień.
Wielu polskich strażników, którzy tworzyli siatkę konspiracyjną w więzieniu w Mokotowie, zostało zdemaskowanych przez władze niemieckie. Byli rozstrzeliwani lub wywożeni do niemieckich nazistowskich obozów koncentracyjnych.
Tydzień przed wybuchem Powstania Warszawskiego Niemcy wypuścili z mokotowskiego więzienia niemieckich osadzonych, volksdeutchów (wpisanych na listę osób pochodzenia niemieckiego) i kilku Polaków.
Zwalnianie osadzonych przerwano, bo na jaw wyszło, że od ich rodzin były brane łapówki. Na 29 lipca władze niemieckie zarządziły ewakuację więźniów, ale rozkaz odwołano po południu. Osadzeni mieli zostać wykorzystani do kopania okopów na terenie Warszawy. Z pomysłu zrezygnowano 1 sierpnia. W tym dniu obowiązki kierownika więzienia przejął Kirchner – zastępcę dyrektora więzienia. Władysław Ficke nie zjawił się w pracy.
1 sierpnia z więzienia wypuszczono jedenastu osadzonych. Wskazuje na to ostatni zapis z „Księgi inspekcyjnej” – z podpisem oficera i stanem więźniów.
Autor: dr Barbara Świtalska-Starzeńska.