Jak drukowało się bibułę w akademiku, dlaczego powielacz okazał się cudowna bronią w walce z systemem komunistycznym i jak podziemie zdobywało papier – między innymi o tym piszemy w najnowszym numerze wydawanego przez nasze muzeum Biuletynu „Rakowiecka 37”.
Nowy Biuletyn „Rakowiecka 37” otwiera wywiad z Pawłem Nowackim – jednym z pierwszych podziemnych drukarzy w PRL. Doświadczenia z drukowaniem bibuły zdobywał już jako student KUL. Numery Komunikatu Komitetu Obrony Robotników, odezwy na 11 listopada, apele na 3 maja, drukował w akademiku.
– Drukowaliśmy dopiero wtedy, kiedy wszyscy wyjechali – w zasadzie możliwe tylko podczas przerw świątecznych – opowiada Paweł Nowacki. – Dreszczyk polegał głównie na tym, żeby nie przyłapali nas szefowie akademika. To był powielacz spirytusowy i trzeba było uzupełniać ten płyn denaturatem, bo spirytus był drogi i niedostępny. Chodziło o to, żeby w akademiku nie śmierdziało denaturatem.
Nie tylko z denaturatem był kłopot, ale i z papierem. – Kiedy dowiedzieliśmy się, że przywieźli papier, ustawialiśmy się w kolejkach w sklepach papierniczych i kupowaliśmy po dwie ryzy, bo więcej ekspedientki nie chciały sprzedawać – papier był produktem reglamentowanym, jak chyba wszystko w PRL (tak samo jak papier toaletowy) – wspomina Paweł Nowacki w rozmowie z Jarosławem Wróblewskim.
O reglamentacji papieru i o tym jak opozycja radziła sobie z tym problemem szerzej w najnowszym numerze Biuletynu „Rakowiecka 37” pisze Agnieszka Hałaburdzin-Rutkowska.
Przywołuje m.in. opowieści Ryszarda Andersa, opozycjonisty z Gdańska, członka Komitetu Założycielskiego „Solidarności” (potem w „Solidarności Walczącej”), który opowiada jak z kolegami z opozycji zdobyli dojście do papieru z fabryki w Kwidzynie. Dotarli do człowieka, który dostarczał papier do kwiaciarni. Wykupili wszystko hurtem. „On zwietrzył interes i zapytał się, czy belę też byśmy wzięli. Powiedziałam: »Ok, bierzemy belę! Wszystko co jest z papieru, bierzemy!« (…) »Dobrze – mówi do mnie – ale w belach to bierzecie cały wagon«”.
Po papier na bocznicę podziemni drukarze pojechali żukiem. „Po otwarciu ukazały się naszym oczom olbrzymie białe bele. Spojrzałem z niedowierzaniem na mojego żuczka. Wytaszczyliśmy papier z wagonu…, okazało się, że żuczek miał idealny rozmiar. Tylko lekko przysiadł na resorach” – opowiadał Andrzej Cybulski, działacz gdańskiej opozycji antykomunistycznej.
Zapraszamy do lektury. Najnowszy Biuletyn „Rakowiecka 37” jest do kupienia w naszym sklepie muzealnym. Szczegóły można znaleźć na stronie Sklepu.