Kim byli kaci z Rakowieckiej? Co przywiodło ich w to miejsce? Jak wyglądały egzekucje? Na te pytania stara się odpowiedzieć wystawa o katach i egzekucjach w więzieniu mokotowskim, którą otworzyliśmy uroczystym wernisażem 21 listopada.
Dwie sale, 14 historii, dziesiątki eksponatów – dzisiejszym uroczystym wernisażem otworzyliśmy w naszym muzeum nową ekspozycję zatytułowaną „Metodą katyńską…”.
– To wyjątkowa ekspozycja w naszym muzeum, bo w tych murach organizujemy przed wszystkim wystawy o bohaterach związanych z Rakowiecką. Tych, którzy tutaj cierpieli, tutaj byli mordowani. Tym razem jednak przedstawiamy sylwetki zbrodniarzy z Rakowieckiej – mówiła Adrianna Garnik, dyrektor Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL, otwierając wernisaż. – Ta ekspozycja, to wynik badań, jakie nieustannie prowadzi zespół Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL, pracujący nad wystawą stałą – dodała dyrektor muzeum.
– Każdy system totalitarny potrzebuje siepaczy, bo jego istotą jest eliminowanie tych, którzy są gotowi podjąć z takim systemem walkę. Nie inaczej było w przypadku rządów komunistycznych w Polsce – mówił z kolej dr. hab. Karol Polejowski, zastępca prezesa Instytutu Pamięci Narodowej. Dzisiaj będziecie mogli Państwo zapoznać się z krótkimi życiorysami tych, którzy tutaj, na Rakowieckiej, w czasach stalinowskich dokonywali egzekucji polskich bohaterów. Musimy sobie zdać sprawę z tego, że żaden z nich nigdy nie odpowiedział za zbrodnie, których dokonywał w tych murach. Wielu z nich w spokoju, często w dostatku, dożyło swoich dni – podkreślił w swoim przemówieniu zastępca prezesa Instytutu Pamięci Narodowej.
Z ustaleń pracowników Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL wynika, że w czasach stalinowskich na Rakowieckiej wyroki śmierci wydane przez komunistyczne sądy wykonywało przynajmniej siedmiu funkcjonariuszy.
Do 1950 r. katem więzienia mokotowskiego był Piotr Śmietański, urodzony w 1899 r. w Zawadach (dziś to obszar warszawskiego Wilanowa). Wziął udział w wojnie z bolszewikami w 1920 r. Przed 1939 r. działał w Komunistycznej Partii Polski. Łącznie stracił 62 osoby skazane z powodów politycznych.
Innym etatowym katem był Aleksander Drej urodzony w 1905 r. w Warszawie. W trakcie II wojny światowej walczył jako żołnierz Armii Ludowej. W 1945 roku dołączył do Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Zgodnie z aktualną wiedzą wykonał co najmniej 111 wyroków śmierci.
Byli też kaci, którzy na Rakowieckiej dokonali mniejszej liczby egzekucji. Wśród nich jest np. Franciszek Noga, urodzony w 1903 r. w Gzowie w powiecie skierniewickim. Przed wojną działał w związkach zawodowych oraz sympatyzował z Komunistyczną Partią Polski. Do aparatu bezpieczeństwa dołączył w 1945 r. Wykonał dwie pierwsze w powojennej historii więzienia mokotowskiego egzekucje na więźniach politycznych.
Między innymi sylwetki tych oprawców pokazujemy na wystawie o katach z Rakowieckiej zatytułowanej „Metodą katyńską…”. Dlaczego jej tytuł nawiązuje do zbrodni katyńskiej?
– W roku czterdziestym strzałem w tył głowy zabijano na Wschodzie polskich oficerów. Natomiast po wojnie w całym kraju w ten sam sposób ginęli więźniowie polityczni. To nie był przypadek. Jak pisze Nikita Pietrow, rosyjski historyk, wiceprzewodniczący stowarzyszenia „Memoriał”, ta metoda zabijania była swego rodzaju sowiecką technologią, „know how” Związku Sowieckiego – wyjaśnia kurator wystawy o katach, Patryk Pankowski.
Na wystawie opowiadamy nie tylko o katach, ale także o ich ofiarach. Jedną z postaci, którą przypominamy jest Jan Przybyłowski, żołnierz podziemia niepodległościowego, w czasie II wojny światowej AK-owiec, dowódca oddziału dywersyjnego w powiecie lipnowskim (kujawsko-pomorskie). We wspomnieniach więźnia Jerzego Jurkiewicza zachował się przejmujący opis dnia egzekucji Przybyłowskiego:
„Przybyłowski był żonaty i miał […] czworo lub pięcioro dzieci i bardzo ciężko przeżywał rozstanie z nimi. […] Któregoś dnia, miesiąc po skazaniu, dał się słyszeć stukot w ścianę. […] Podawano nam, że grupa »Romana« jest brana na rozstrzelanie i ja tę informację przekazałem na głos kolegom, zapominając, że z tej grupy jest u nas Przybyłowski. […] Z jego twarzy powstała tragiczna maska i straszny ból był na niej widoczny.
– To i mnie mogą wziąć na rozstrzał – wyjąkał Przybyłowski.
– Dzieci już nie zobaczę!
W celi zapanowała cisza i po chwili zaczęliśmy Przybyłowskiego uspokajać, ale wyraz strasznego bólu z jego twarzy nie znikał. Minuty mijały i minęło chyba z pół godziny i po Przybyłowskiego nie przyszli. Naraz twarz Przybyłowskiego rozjaśniła się anielskim uśmiechem:
– Wiecie, jestem chyba ułaskawiony, bo mnie nie wzięli – powiedział uradowany. Był wesoły, uśmiechnięty, szczęśliwy. Po jakimś czasie posłyszeliśmy szczęk klucza w zamku i po odwróceniu się do ściany – głos oddziałowego:
– Przybyłowski, spakować się szybko i wychodzić!
Na korytarzu stało kilku funkcjonariuszy i Przybyłowski został wzięty na rozstrzelanie”.
Wystawę o katach i egzekucjach w więzieniu mokotowskim można oglądać w Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL (ul. Rakowiecka 37, Warszawa) do kwietnia 2026 r., od wtorku do niedzieli od godz. 10.00. Ostatnie wejście o godz. 16.00.
Wstęp jest wolny. Zwiedzających prosimy o kierowanie się z dziedzińca do wejścia dla zwiedzających, gdzie znajduje się poczekalnia i sklep muzealny.
Więcej informacji o wystawie można znaleźć na stronie poświęconej wystawom. Wideo z wernisażu jest dostępne na naszym kanale YouTube.
Wystawa „Metodą katyńską…”
od 21 listopada 2025 do kwietnia 2026
Rakowiecka 37, Warszawa
wt.–nd. od godz. 10.00
Wstęp wolny
